© Karol Pantelewicz

Built with Berta.me

  1. Zenit. Zygmunt wyjął ze skórzanego, pomarszczonego pokrowca starego Zenita w jubileuszowej wersji olimpijskiej. Wykadrował - piękna twarz zalotnie uśmiechniętej dziewczyny, intensywnie żółte tulipany w wazonie z brudną, zielonkawo-brązową wodą, jeszcze kawałek białego stolika, na którym ten wazon i te tulipany stały. W tle odrywająca się tapeta przedstawiająca plażę w jakimś dalekim kraju, ale to nic, dziś tło go nie obchodzi. Metalowe pokrętła błyszczały w gotowości. Wyostrzył. Odgłos migawki zagłuszony został przez krzyk zza ściany. To sąsiadowi wreszcie udało się zajebać żonę. [...]

    Zenit. Zygmunt wyjął ze skórzanego, pomarszczonego pokrowca starego Zenita w jubileuszowej wersji olimpijskiej. Wykadrował - piękna twarz zalotnie uśmiechniętej dziewczyny, intensywnie żółte tulipany w wazonie z brudną, zielonkawo-brązową wodą, jeszcze kawałek białego stolika, na którym ten wazon i te tulipany stały. W tle odrywająca się tapeta przedstawiająca plażę w jakimś dalekim kraju, ale to nic, dziś tło go nie obchodzi. Metalowe pokrętła błyszczały w gotowości. Wyostrzył. Odgłos migawki zagłuszony został przez krzyk zza ściany. To sąsiadowi wreszcie udało się zajebać żonę. [...]

    Ludowo. Od "Ludowej" wszystko się zaczyna. Pokój był pusty, a jednak ktoś wołał mnie po imieniu. W drzwiach nie było klamki. Za oknem nie było balkonu. Z dachu natomiast widziało się wszystko – ambasadę Indii, ludzi poukładanych w warstwy w wieżowcu obok, ministerstwo, światełko w lodówce, oświetlające szynkom półkę nawet przy zatrzaśniętych drzwiczkach, drzewa kiedy się nie boją, palce Majki na szybie kiedy się boi (taty), łódź na fototapecie Antka (zaraz nią odpłynie), rzeczy które chciałem powiedzieć we właściwych momentach (schowane za bramą z blachy falistej) [...]

    Ludowo. Od "Ludowej" wszystko się zaczyna. Pokój był pusty, a jednak ktoś wołał mnie po imieniu. W drzwiach nie było klamki. Za oknem nie było balkonu. Z dachu natomiast widziało się wszystko – ambasadę Indii, ludzi poukładanych w warstwy w wieżowcu obok, ministerstwo, światełko w lodówce, oświetlające szynkom półkę nawet przy zatrzaśniętych drzwiczkach, drzewa kiedy się nie boją, palce Majki na szybie kiedy się boi (taty), łódź na fototapecie Antka (zaraz nią odpłynie), rzeczy które chciałem powiedzieć we właściwych momentach (schowane za bramą z blachy falistej) [...]

    Studio. "W studio witamy młodego reżysera, Bartka Włodarczyka. Zaprezentujemy państwu fragment jego debiutu fabularnego, «Bez Einsteina»". Projekcja zaczyna się. Mleczne barwy. Na drewnianym, białym stole, przysuniętym do starego okna, przez które widać kwitnący ogród, siedzą dwa białe koty. Łapy podkurczone, ciała mają zwrócone w swoim kierunku pod kątem trzydziestu stopni. Nad nimi zaczyna bzyczeć mucha. Kołuje, figluje, staje się denerwująca. Kot po prawej chwyta ją łapą i wsuwa do pyszczka. Kot po lewej nie poruszył się. Dalej film przedstawia już losy ludzkie. [...]

    Studio. "W studio witamy młodego reżysera, Bartka Włodarczyka. Zaprezentujemy państwu fragment jego debiutu fabularnego, «Bez Einsteina»". Projekcja zaczyna się. Mleczne barwy. Na drewnianym, białym stole, przysuniętym do starego okna, przez które widać kwitnący ogród, siedzą dwa białe koty. Łapy podkurczone, ciała mają zwrócone w swoim kierunku pod kątem trzydziestu stopni. Nad nimi zaczyna bzyczeć mucha. Kołuje, figluje, staje się denerwująca. Kot po prawej chwyta ją łapą i wsuwa do pyszczka. Kot po lewej nie poruszył się. Dalej film przedstawia już losy ludzkie. [...]

    Zenit. Zygmunt wyjął ze skórzanego, pomarszczonego pokrowca starego Zenita w jubileuszowej wersji olimpijskiej. Wykadrował - piękna twarz zalotnie uśmiechniętej dziewczyny, intensywnie żółte tulipany w wazonie z brudną, zielonkawo-brązową wodą, jeszcze kawałek białego stolika, na którym ten wazon i te tulipany stały. W tle odrywająca się tapeta przedstawiająca plażę w jakimś dalekim kraju, ale to nic, dziś tło go nie obchodzi. Metalowe pokrętła błyszczały w gotowości. Wyostrzył. Odgłos migawki zagłuszony został przez krzyk zza ściany. To sąsiadowi wreszcie udało się zajebać żonę. [...]

    Zenit. Zygmunt wyjął ze skórzanego, pomarszczonego pokrowca starego Zenita w jubileuszowej wersji olimpijskiej. Wykadrował - piękna twarz zalotnie uśmiechniętej dziewczyny, intensywnie żółte tulipany w wazonie z brudną, zielonkawo-brązową wodą, jeszcze kawałek białego stolika, na którym ten wazon i te tulipany stały. W tle odrywająca się tapeta przedstawiająca plażę w jakimś dalekim kraju, ale to nic, dziś tło go nie obchodzi. Metalowe pokrętła błyszczały w gotowości. Wyostrzył. Odgłos migawki zagłuszony został przez krzyk zza ściany. To sąsiadowi wreszcie udało się zajebać żonę. [...]

    Ludowo. Od "Ludowej" wszystko się zaczyna. Pokój był pusty, a jednak ktoś wołał mnie po imieniu. W drzwiach nie było klamki. Za oknem nie było balkonu. Z dachu natomiast widziało się wszystko – ambasadę Indii, ludzi poukładanych w warstwy w wieżowcu obok, ministerstwo, światełko w lodówce, oświetlające szynkom półkę nawet przy zatrzaśniętych drzwiczkach, drzewa kiedy się nie boją, palce Majki na szybie kiedy się boi (taty), łódź na fototapecie Antka (zaraz nią odpłynie), rzeczy które chciałem powiedzieć we właściwych momentach (schowane za bramą z blachy falistej) [...]

    Ludowo. Od "Ludowej" wszystko się zaczyna. Pokój był pusty, a jednak ktoś wołał mnie po imieniu. W drzwiach nie było klamki. Za oknem nie było balkonu. Z dachu natomiast widziało się wszystko – ambasadę Indii, ludzi poukładanych w warstwy w wieżowcu obok, ministerstwo, światełko w lodówce, oświetlające szynkom półkę nawet przy zatrzaśniętych drzwiczkach, drzewa kiedy się nie boją, palce Majki na szybie kiedy się boi (taty), łódź na fototapecie Antka (zaraz nią odpłynie), rzeczy które chciałem powiedzieć we właściwych momentach (schowane za bramą z blachy falistej) [...]

    Studio. "W studio witamy młodego reżysera, Bartka Włodarczyka. Zaprezentujemy państwu fragment jego debiutu fabularnego, «Bez Einsteina»". Projekcja zaczyna się. Mleczne barwy. Na drewnianym, białym stole, przysuniętym do starego okna, przez które widać kwitnący ogród, siedzą dwa białe koty. Łapy podkurczone, ciała mają zwrócone w swoim kierunku pod kątem trzydziestu stopni. Nad nimi zaczyna bzyczeć mucha. Kołuje, figluje, staje się denerwująca. Kot po prawej chwyta ją łapą i wsuwa do pyszczka. Kot po lewej nie poruszył się. Dalej film przedstawia już losy ludzkie. [...]

    Studio. "W studio witamy młodego reżysera, Bartka Włodarczyka. Zaprezentujemy państwu fragment jego debiutu fabularnego, «Bez Einsteina»". Projekcja zaczyna się. Mleczne barwy. Na drewnianym, białym stole, przysuniętym do starego okna, przez które widać kwitnący ogród, siedzą dwa białe koty. Łapy podkurczone, ciała mają zwrócone w swoim kierunku pod kątem trzydziestu stopni. Nad nimi zaczyna bzyczeć mucha. Kołuje, figluje, staje się denerwująca. Kot po prawej chwyta ją łapą i wsuwa do pyszczka. Kot po lewej nie poruszył się. Dalej film przedstawia już losy ludzkie. [...]

    Gruz. Tadzio siedział w kącie obok okna, a słońce raziło go w oczy. Zerkał jednak regularnie ku rzędowi posągów przed kościołem po drugiej stronie ulicy. Za pięćdziesiątym czwartym zerknięciem jeden z posągów zeskoczył z cokołu i pobiegł przed siebie. Biegł wprost na wiosenne drzewo, aż w pewnym momencie, uczepiwszy się konaru, cisnął przed siebie. Pod murem leżał już tylko gruz. Niemka przestała lizać lody, pary przestały się cieszyć, zwycięzcy przestali zwyciężać, kierowcy pozostawili parkomaty w spokoju, wyczekujący zrezygnowali z oczekiwania na umówione spotkania [...]

    Gruz. Tadzio siedział w kącie obok okna, a słońce raziło go w oczy. Zerkał jednak regularnie ku rzędowi posągów przed kościołem po drugiej stronie ulicy. Za pięćdziesiątym czwartym zerknięciem jeden z posągów zeskoczył z cokołu i pobiegł przed siebie. Biegł wprost na wiosenne drzewo, aż w pewnym momencie, uczepiwszy się konaru, cisnął przed siebie. Pod murem leżał już tylko gruz. Niemka przestała lizać lody, pary przestały się cieszyć, zwycięzcy przestali zwyciężać, kierowcy pozostawili parkomaty w spokoju, wyczekujący zrezygnowali z oczekiwania na umówione spotkania [...]

    • 1

      Zenit. Zygmunt wyjął ze skórzanego, pomarszczonego pokrowca starego Zenita w jubileuszowej wersji olimpijskiej. Wykadrował - piękna twarz zalotnie uśmiechniętej dziewczyny, intensywnie żółte tulipany w wazonie z brudną, zielonkawo-brązową wodą, jeszcze kawałek białego stolika, na którym ten wazon i te tulipany stały. W tle odrywająca się tapeta przedstawiająca plażę w jakimś dalekim kraju, ale to nic, dziś tło go nie obchodzi. Metalowe pokrętła błyszczały w gotowości. Wyostrzył. Odgłos migawki zagłuszony został przez krzyk zza ściany. To sąsiadowi wreszcie udało się zajebać żonę. [...]

    • 2

      Ludowo. Od "Ludowej" wszystko się zaczyna. Pokój był pusty, a jednak ktoś wołał mnie po imieniu. W drzwiach nie było klamki. Za oknem nie było balkonu. Z dachu natomiast widziało się wszystko – ambasadę Indii, ludzi poukładanych w warstwy w wieżowcu obok, ministerstwo, światełko w lodówce, oświetlające szynkom półkę nawet przy zatrzaśniętych drzwiczkach, drzewa kiedy się nie boją, palce Majki na szybie kiedy się boi (taty), łódź na fototapecie Antka (zaraz nią odpłynie), rzeczy które chciałem powiedzieć we właściwych momentach (schowane za bramą z blachy falistej) [...]

    • 3

      Studio. "W studio witamy młodego reżysera, Bartka Włodarczyka. Zaprezentujemy państwu fragment jego debiutu fabularnego, «Bez Einsteina»". Projekcja zaczyna się. Mleczne barwy. Na drewnianym, białym stole, przysuniętym do starego okna, przez które widać kwitnący ogród, siedzą dwa białe koty. Łapy podkurczone, ciała mają zwrócone w swoim kierunku pod kątem trzydziestu stopni. Nad nimi zaczyna bzyczeć mucha. Kołuje, figluje, staje się denerwująca. Kot po prawej chwyta ją łapą i wsuwa do pyszczka. Kot po lewej nie poruszył się. Dalej film przedstawia już losy ludzkie. [...]

    • 4

      Gruz. Tadzio siedział w kącie obok okna, a słońce raziło go w oczy. Zerkał jednak regularnie ku rzędowi posągów przed kościołem po drugiej stronie ulicy. Za pięćdziesiątym czwartym zerknięciem jeden z posągów zeskoczył z cokołu i pobiegł przed siebie. Biegł wprost na wiosenne drzewo, aż w pewnym momencie, uczepiwszy się konaru, cisnął przed siebie. Pod murem leżał już tylko gruz. Niemka przestała lizać lody, pary przestały się cieszyć, zwycięzcy przestali zwyciężać, kierowcy pozostawili parkomaty w spokoju, wyczekujący zrezygnowali z oczekiwania na umówione spotkania [...]

    Pełne teksty opowiadań zaprezentowane zostały podczas wystawy w krakowskiej galerii "Tygart" we wrześniu 2012 roku.